Po odłożeniu słuchawki, Lara czym prędzej
podążyła z powrotem do pokoju, w którym odnalazła czyjeś ciało zawinięte w koc.
Kiedy biegła po schodach, jej myśli gorączkowo powracały do otrzymanej wczoraj wiadomości
od mafii CMC. Najpierw napisali, że jakaś kobieta znalazła się w nieodpowiednim
miejscu w nieodpowiednim czasie i musiała ponieść tego konsekwencje. To się
sprawdziło – najwyraźniej była to Cornelia, którą Maykel odnalazł ranną u
siebie w domu. A później Carter napisał, że umarła jej mama, a on ukrył ciało
gdzieś w Surrey. Czyżby i to teraz miało się sprawdzić?
Zgrzana, z płonącym wzrokiem i pełna złych obaw, Lara
z hukiem wpadła do pokoju. Uporczywie powtarzała w myślach słowa: „oby to tylko
nie była ona” . Mortimer pozostawiony samemu sobie dopełnił dzieła,
oszczędzając kobiecie pracy. Wytaszczył postać zawiniętą w koc z jamy w
podłodze i częściowo zdjął z niej okrycie własnymi zębami.
Więcej Larze nie było potrzeba. Fioletowo-sina
ręka wystająca spod koca, zawierała na palcu obrączkę, którą Croft rozpoznała
natychmiast. Wiedziała, że wygrawerowany na niej napis głosi imię i nazwisko
jej matki.
- Ty skurwielu… – wyszeptała brunetka, słaniając
się na nogach. Zrobiło się jej niedobrze. Gdyby teraz w jej zasięgu pojawił się
Carter, rozszarpałaby go gołymi rękami bez najmniejszych skrupułów.
Jednak zamiast niego, do pokoju wleciał Maykel. Zgrzany,
z rozwianymi kruczoczarnymi włosami. W sekundzie rzucił się do postaci leżącej
na samym środku pokoju, ignorując Larę stojącą w progu.
- O mój Boże – wyszeptał, gdy odsłonił twarz
nieżywej. Najwyraźniej i on rozpoznał ciało. Przyklękając, wyciągnął telefon,
ponownie dzwoniąc po pogotowie i swoją ekipę. Następnie wstał i ruszył do Lary.
Na siłę wyciągnął ją z pokoju, ku ogólnemu jej proteście. Oszołomioną, posadził
na ławce przed domem, aby świeże powietrze ją ocuciło.
Zaraz przyjechała karetka, lekarze potwierdzili
zgon postaci odnalezionej w domu i zabrali ciało do badań.
***
Odnalezienie w domu Cornelii i Kurtisa matki Lary
zrobiło wrażenie na wszystkich. Croft od godziny nie wychodziła ze swojego
pokoju, a cała ekipa łącznie z Zipem, Winstonem i Alisterem siedzieli w
salonie, chmurnie patrząc jedni na drugich. Tylko Alister w rzeczy samej, pozostał
niewzruszony.
- Ale szambo – podsumował, wcinając słone
paluszki ile się dało, głośno chrupiąc, mlaskając i wszystkich wokół
denerwując.
Pierwszy nie wytrzymał Will. Ze świstem wyrwał z rąk
Alistera paczkę z paluszkami, aż te rozsypały się na podłogę.
- Przestaniesz?!! – ryknął, ciskając torebką daleko
przed siebie. – Usiłujemy się tu skupić, jak cię to nie interesuje to wyjazd
stąd!
Alister poczerwieniał jak indor na twarzy z
wściekłości. Wstał, podniósł paczkę z paluszkami i demonstracyjnie opuścił
pomieszczenie, trzaskając drzwiami. A w pokoju ponownie zapanowała martwa
cisza.
- Zachowujcie się normalnie jak Lara tu wejdzie –
rzekł Maykel, pocierając dłonią czoło. – Ani słówka o Amelii. W ogóle nie
poruszajmy tego tematu do momentu aż Lara sama zacznie.
Do salonu weszła obgadywana osoba. Blada, z
podkrążonymi oczami, ponuro usadowiła się na kanapie obok Rouglasa.
Zgodnie z ostrzeżeniem Maykela, nikt nie chciał
poruszać tematu Amelii Croft, a ponieważ nie było za bardzo o czym innym rozmawiać,
siedzieli nienaturalnie cicho, patrząc wymownie jedni na drugich.
- Ładna pogoda – odezwał się głupio Will, przerywając ciszę.
- Jutro też chyba taka będzie. – Podjął temat
Sven.
- I pojutrze ma być. – Już całkiem głupio dorzucił
Rob.
Lara zerwała się z kanapy.
- Nie udawajcie, że nic się nie stało! –
wrzasnęła, energicznie odrzucając włosy do tyłu. – Bo się stało! I tego właśnie
temu skurwielowi nie odpuszczę! Miarka się w tym momencie przebrała. Przegiął
pałkę. Nie podaruję mu tego.
- Obawiam się, że Carter tylko na to czeka –
udzielił się pesymistycznie Rouglas. – Podpuszcza cię i prowokuje, abyś
zaatakowała.
- A znając jego, to pewnie już ma uknuty jakiś
diabelski plan – dodał Rob.
Croft stanęła na środku pokoju, gwałtownie oddychając.
- A więc się w końcu doczeka mojej reakcji – oznajmiła.
– Może kiedyś ignorowałam jego zaczepki, ale teraz na pewno nie zamierzam,
sprawa jest zbyt poważna. I nie chodzi tu tylko o dzisiaj. Skrzywdził mnie nie
raz, więc pora na odwrócenie ról. Pożałuje.
- Pytanie za sto punktów. – W jej stronę
przechylił się Sven. – Skąd wiesz, że to na pewno Carter za tym stoi?
- Bo wszystko, co pisało w tej wiadomości do nas
od mafii CMC, sprawdziło się. – Odpowiedział za narzeczoną Maykel, wywracając
oczami, zniecierpliwiony. – Cornelia ucierpiała, a Amelia została odnaleziona w
Surrey nieżywa. A ponieważ Claire i Marc także nie żyją, głównym podejrzanym
został Carter. Logiczne. Ale… - Wzrok mężczyzny spoczął na brunetce. – Ale chyba
nie byłabyś aż tak nabuzowana, gdybyś uważała śmierć matki za naturalną, Lara.
Dobrze wiesz, że ona miała swoje lata i była schorowana. Dręczy cię chyba co
innego, prawda?
Zapanowała złowroga cisza. Lara zamrugała
kilkakrotnie powiekami, zaskoczona zadanym jej pytaniem.
- Sugerujesz, że Carter ją zabił, tak? – zapytał
więc mężczyzna wprost, ponieważ w rzeczy samej Croft nie odpowiedziała na
wcześniejsze zapytanie.
- Tak. – Głos kobiety przeciął ciszę niczym ostry
miecz. – Dokładnie tak. A jeśli sekcja to potwierdzi, nie ręczę za siebie.
Przysięgam.
- Nie sądzicie, że trochę w tej sprawie może mieć
do powiedzenia Cornelia? – zasugerował Will. – Ktoś ją zaatakował, postrzelił.
Może pamięta kto. Albo jak wyglądał… I ciekawe jest też to, co tej nocy robiła
w domu Maykela.
- Może kradła? – W drzwiach pojawiła się nagle głowa
Alistera, który najwyraźniej wszystko podsłuchiwał. Widząc jednak brak reakcji na swoje słowa,
obraził się i wyszedł tym razem na poważnie.
- Masz rację – zgodziła się Croft. – Minęło już
trochę czasu, Cornelia na pewno się obudziła i może będzie w stanie powiedzieć
nam coś więcej.
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi.
Postanowione zostało, że tylko Lara i Maykel pojadą do szpitala. Mężczyzna
przebierał właśnie koszulę, gdy jego dziewczyna jak z procy wyleciała z
łazienki w samym staniku i z rozpuszczonymi włosami. W rękach trzymała
szczotkę, więc podejrzewał, że była w trakcie czesania, gdy coś jej tę czynność
przerwało.
- Coś się stało? – Przestraszył się.
- Nie! – odparła, energicznie kręcąc głową. –
Tylko mam pewien pomysł! – Z szybkością światła przemierzyła pokój i klęknęła
przy jednej z szuflad. Z mocą zaczęła wyrzucać jej zawartość na podłogę.
Czarnowłosy cierpliwie czekał, nie przeszkadzając.
Po niedługiej chwili, brunetka wstała, ściskając
w palcach jakąś pogiętą karteczkę.
- Co to? – zainteresował się Maykel, podchodząc bliżej.
- Liścik od Claire – odpowiedziała z błyszczącymi
oczyma. – Dostałam go dwa lata temu. Wskazała mi wtedy, gdzie powinnam szukać
siedziby Cartera. Widzisz?
Agent FBI zerknął na małą, mocno już zniszczoną
karteczkę, na której widniał napis: Tajlandia.
- I co z tym? –
zapytał.
Lara odrzuciła kosmyk
włosów do tyłu i ponownie ujęła w ręce papier.
- Tutaj mam próbkę
pisma Claire – wyjaśniła. – A tutaj… - Sięgnęła do kieszeni spodni. – A tutaj
jest ostatnia wiadomość do nas, którą też częściowo napisała Claire. Obie
kartki zawiozę do grafologa, a on stwierdzi czy napisała to jedna i ta sama
osoba czy dwie różne.
Maykel długo stał nic
nie mówiąc.
- Dobrze wiesz, że
Claire nie żyje – odezwał się łagodnie. – Co w takim razie chcesz sprawdzać?
Wiadomo, że musiał to napisać ktoś inny, a tylko podał się za nią.
Kobieta bezradnie
opuściła ramiona wzdłuż ciała.
- Obawiam się, że nie
masz racji – westchnęła. – Claire mogła przecież zrobić wszystko… dwa lata
temu, może celowo upozorowała swoją śmierć… coraz bardziej mam wrażenie, że ona
żyje. Dlatego muszę to sprawdzić.
- Nikt ci tego nie
broni. – Mężczyzna podszedł do niej blisko i otoczył jej talię ramionami. Ufnie
przylgnęła do niego, chowając twarz w jego szyję. – Jeżeli uspokoi cię
zapewnienie grafologa, że to dwie całkiem różne osoby napisały oba te listy, to
rzeczywiście się co do tego upewnij.
- No, a co sądzisz o ...
– Lara zawahała się i delikatnie uniosła głowę. – Co sądzisz o Amelii? Mam cholerne
przeczucie, że Carter ją zabił.
- Ale po co miał by to
robić? – Mężczyzna zmarszczył brwi.
- Nie wiem. –
Archeolożka wzruszyła ramionami. – Szukał zaczepki? Nie wiem. Ale nie warto
dopatrywać się, dlaczego. To zwyczajny psychopata, nie myśli normalnie. Mógł to
zrobić ot tak… dla zwyczajnej zabawy. – Głos kobiety zadrżał, odwróciła wzrok.
Przed oczami Maykela natychmiast
pojawiły się obrazy sprzed dwóch lat, których tak bardzo nie chciał już nigdy pamiętać:
moment upadającej na ziemię Amelki, oślepiające światło, krzyk Lary, potem jej
płacz, kiedy dziewczynka przestała oddychać. Scena z pogrzebu: piękna pogoda,
mnóstwo ludzi zebranych wokoło białej trumienki, zimna ręka Lary wpleciona w
jego dłoń i te bolesne słowa, wypowiadane przez nią głosem przepełnionym
bezsilną rozpaczą: „dlaczego ona…
dlaczego właśnie ona?”.
W jednej chwili
chwycił Larę w ramiona i przycisnął swoje wargi do jej ust. Mocno zacisnął
powieki, nie chcąc, by tragiczne sceny z ich życia ponownie do niego powróciły.
- Musisz być dzielna –
rzekł, przerywając pocałunek. Delikatnie pogłaskał jej gładki policzek, a
później odgarnął jej gęste włosy do tyłu. Byłby w stanie pocałować każdy jeden
włos na jej głowie, by tylko uczynić ją szczęśliwą. – Tylko ty mi w życiu
pozostałaś. Nie pozwolę, aby cokolwiek kiedykolwiek ci się stało. Jeżeli sekcja
wykaże, że Carter zabił twoją mamę… pomogę ci zemścić się na nim, jeżeli tego
właśnie będziesz chciała.
Opalone ramiona Lary w
złocistej barwie miodu zacisnęły się na jego szyi. Odwzajemniła jego
wcześniejszy pocałunek z jeszcze większą mocą, powodując, że pokój zaczął
wirować, a świat przestał istnieć.
Rozległo się pukanie
do drzwi.
- Nie chcę
przeszkadzać – odezwał się Sven, zaglądając do środka. – Ale dzwonili ze
szpitala, że Cornelia właśnie się obudziła i jest przytomna. Jak macie jechać
to jedźcie, nim ponownie zaśnie. A potem się możecie do woli całować.
- Dziękujemy – odezwał
się Maykel. – Bardzo miły jesteś.
- Wiem.
Croft uśmiechnęła się
lekko, przejeżdżając dłonią po kruczoczarnych włosach Rouglasa.
- Ubiorę się tylko –
powiedziała i powróciła do łazienki.
- Co z tymi kartkami?
– zawołał do niej mężczyzna, dopinając guziki koszuli.
Kiedy wyszła po
niedługiej chwili, była już w pełni ubrana i uczesana.
- Daj mi je –
powiedziała. – Oddam je Zipowi, niech on je zawiezie do grafologa, kiedy my
będziemy w szpitalu.
CDN
Przeczytane! Jupi ja ej! Fajnie, gładko się czytało. Tylko jedna rzecz: Jak Lara wymieniała tam, że Carter przegiął "pałkę"", chyba lepiej by brzmiało "pałę". Bo takie zdrobnienie zniszczyło ten groźny ton wypowiedzi, tak mi się wydaje. Poza tym nie znalazłam innych błędów, fajnie, że coraz więcej pytań się pojawia, ale... Znowu to "ale": na końcu nie ma tykającej bomby. W sensie, że nie ma tego mocnego zakończenia, które jeszcze bardziej wciąga i sprawia, że człowiek zaczyna się przed monitorem ślinić. :D Pozdrawiam i weny życzę!
OdpowiedzUsuńMoże lepiej Malina, żebyś się nie śliniła przed monitorem, bo później nie doczyścisz klawiatury! ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mnie zaskoczył. Długością mnie zaskoczył. W sumie poprzednie też... Ale ten skończył się za szybko. Mogłaś wcisnąć jeszcze rozmowę z Cornelią. Wtedy, domyślam się, byłby długi, ale akcja wszystko by wynagrodziła. A tak? Kolejny rozdział, w którym gadają, gadają, gadają. No fajnie! Wszyscy wiedzą, jaka jest pogoda, że Alister lubi paluszki i podsłuchuje, wszyscy wiedzą, że Carter jest świernięty i mógł ożywić rodzeństwo (i Lara też powinna to wiedzieć, w końcu w życiu spotkała tyle magii i ożywieńców), więc po cholerę wszyscy to wszystkim wyjaśniają? Więcej telepatii ludzie.
Brawo dla Lary za genialny pomysł z grafologiem!
Mam nadzieję, że od następnego rozdziału Lara wkroczy do akcji i nie będzie zapłakana, tylko silna. I zabawna. Tego mi brakuje. Za dużo płaczu, za mało śmiechu. Pati! Gdzie ten humor z poprzedniej części?!
Pozdrawiam! :)
Będzie, będzie humor, moja kochana Uci, może jeszcze nie teraz, ale zapewniam, że będzie. ;* Ten rozdział pisałam jak w moim życiu nie działo się zbytnio różowo, stąd taka powaga. Ale dzięki, że zwróciłaś uwagę, zacznę się starać od następnego rozdziału. ;) Pozdrawiam!;*
OdpowiedzUsuńDopiero teraz zobaczyłam post na starej stronie! Widzisz wystarczy na cztery miesiące przestac i już człowiek zostaje mile zaskoczony :)
OdpowiedzUsuńJestem jak najbardziej usatysfakcjonowana. Czytałam pierwszą i drugą część, więc z niecierpliwością czekałam na ciąg dalszy. Zapowiada się bardzo ciekawie. Duchy i nekromancja to coś co lubię. Jak jeszcze dochodzi do tego moja ulubiona para i grupa FBI. Cud, miód i orzeszki.
Czekam na reszte.
WENY <3
Rozpływam się... Dziękuję. ;**
OdpowiedzUsuńJednak matka? Tego się nie spodziewałam!
OdpowiedzUsuńMatka Lary... może to, co teraz napiszę będzie wydawać się głupie... ale pomyślałam sobie "jak bardzo tak stare zwłoki muszą strasznie cuchnąć?". Wiem, nie powinnam tak myśleć, przecież to matka Lary, powinnam się rozczulić, zasmucić, współczuć jej. A ja zamiast tego się cieszę, bo to jednak stara, martwa matka Lary, a nie ktoś ważniejszy, kogo bardziej by mi brakowało. Nie wiem czy jasno się wyraziłam, chodzi mi o to, że przynajmniej nie straciliśmy kogoś młodego, kto mógłby sobie jeszcze pożyć ( i ciekawszego ) :D
Aczkolwiek pomysł mnie zabił. Gratuluję wyobraźni ^^ Co z humorem Pati, Uci? Ja! Ja odpowiem! Humor był w paluszkach i gadce o pogodzie, mnie to rozbawiło przynajmniej xD Chociaż faktycznie "pałkę" zmieniłabym na "pałę". Tak... drastyczniej! I pomysł z grafologiem taki żywy! Taki pomysłowy ten pomysł, aż dziw, że roztrzęsiona Lara na to wpadła, a nie spokojny i rozważny Maykel. Ale to dobrze, że na to wpadła, bo to znaczy, że ma się całkiem nieźle, kuruje się ze swojego smutku i być może niedługo poczytamy o Larze agresywnej, zdecydowanej, takiej, jaka była kiedyś :D
Rozdział fajnie się czytało, ale i tu muszę się zgodzić z resztą - za krótki! I... przepraszam, muszę zapytać... co z Kurtisem? w sensie, stęskniłam się za nim... dawno o nim nie było. Tym bardziej, że nie jest już z Corny :D
Jakiś taki niepoukładany ten komentarz mi wyszedł, ale... ale się cieszę, że mogłam go napisać i chciałabym mieć więcej okazji do pisania takich komentarzy xD A to znaczy... że musisz jak najwięcej publikować, o.!
Oooooo taaaaaaaak!!! Będzie zemsta, będzie krwawa zemsta:P Ale wiesz nie obraziłabym się gdyby wiesz co było dalej:DD No na prive popiszemy;) Bardzo mi się podoba rozdzialik:* Czekam, czekam i czekam:) Szybko błagam bo się doczekać nie mogę;) Szkoda tylko Lary bo to jednak było dla niej szokujące...
OdpowiedzUsuńAż mi łzy poleciały! A myslalam że odnalezienie pod tą podłogą zwłok matki Lary jest absurdem... A jednak! Coraz bardziej szkoda mi Amelii, coraz bardziej nienawidzę Cartera. Tak jak Lara powiedziala- tacy jak on nie muszą mieć pretekstu, mogą zabijać dla zabawy... Najsmutniejsze jest to, że tacy psychole istnieją naprawdę! Tak wogóle nigdy nie lubilam Alistera, ale po tej akcji z paluszkami jeszcze bardziej go nie cierpię, co za palant! Mam nadzieję, że psychicznie Lara jakoś wyrobi, bo matka jest jednym z najsłabszych jej punktów. Akcja się kręci, lecę do następnego!
OdpowiedzUsuń