"Narysuj bohatera"


Ciągle trwa akcja pt. „Narysuj bohatera”. Aktualny skład załogi: Pati, Nasty, Malina, Ula, Gosia10, Kama, zavi99, olka01555, Pati-Ann. Szukamy chętnych do pomocy. Proszę o kontakt zainteresowanych! Moje gg: 37037887, mail: pati-ann@o2.pl Stworzone dotychczas prace znajdują się w zakładce „Bohaterowie”.







piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 7 – „ Nie podaruję mu tego ”


Po odłożeniu słuchawki, Lara czym prędzej podążyła z powrotem do pokoju, w którym odnalazła czyjeś ciało zawinięte w koc. Kiedy biegła po schodach, jej myśli gorączkowo powracały do otrzymanej wczoraj wiadomości od mafii CMC. Najpierw napisali, że jakaś kobieta znalazła się w nieodpowiednim miejscu w nieodpowiednim czasie i musiała ponieść tego konsekwencje. To się sprawdziło – najwyraźniej była to Cornelia, którą Maykel odnalazł ranną u siebie w domu. A później Carter napisał, że umarła jej mama, a on ukrył ciało gdzieś w Surrey. Czyżby i to teraz miało się sprawdzić?
Zgrzana, z płonącym wzrokiem i pełna złych obaw, Lara z hukiem wpadła do pokoju. Uporczywie powtarzała w myślach słowa: „oby to tylko nie była ona” . Mortimer pozostawiony samemu sobie dopełnił dzieła, oszczędzając kobiecie pracy. Wytaszczył postać zawiniętą w koc z jamy w podłodze i częściowo zdjął z niej okrycie własnymi zębami.
Więcej Larze nie było potrzeba. Fioletowo-sina ręka wystająca spod koca, zawierała na palcu obrączkę, którą Croft rozpoznała natychmiast. Wiedziała, że wygrawerowany na niej napis głosi imię i nazwisko jej matki.
- Ty skurwielu… – wyszeptała brunetka, słaniając się na nogach. Zrobiło się jej niedobrze. Gdyby teraz w jej zasięgu pojawił się Carter, rozszarpałaby go gołymi rękami bez najmniejszych skrupułów.
Jednak zamiast niego, do pokoju wleciał Maykel. Zgrzany, z rozwianymi kruczoczarnymi włosami. W sekundzie rzucił się do postaci leżącej na samym środku pokoju, ignorując Larę stojącą w progu.
- O mój Boże – wyszeptał, gdy odsłonił twarz nieżywej. Najwyraźniej i on rozpoznał ciało. Przyklękając, wyciągnął telefon, ponownie dzwoniąc po pogotowie i swoją ekipę. Następnie wstał i ruszył do Lary. Na siłę wyciągnął ją z pokoju, ku ogólnemu jej proteście. Oszołomioną, posadził na ławce przed domem, aby świeże powietrze ją ocuciło.
Zaraz przyjechała karetka, lekarze potwierdzili zgon postaci odnalezionej w domu i zabrali ciało do badań.
***
Odnalezienie w domu Cornelii i Kurtisa matki Lary zrobiło wrażenie na wszystkich. Croft od godziny nie wychodziła ze swojego pokoju, a cała ekipa łącznie z Zipem, Winstonem i Alisterem siedzieli w salonie, chmurnie patrząc jedni na drugich.  Tylko Alister w rzeczy samej, pozostał niewzruszony.
- Ale szambo – podsumował, wcinając słone paluszki ile się dało, głośno chrupiąc, mlaskając i wszystkich wokół denerwując.
Pierwszy nie wytrzymał Will. Ze świstem wyrwał z rąk Alistera paczkę z paluszkami, aż te rozsypały się na podłogę.
- Przestaniesz?!! – ryknął, ciskając torebką daleko przed siebie. – Usiłujemy się tu skupić, jak cię to nie interesuje to wyjazd stąd!
Alister poczerwieniał jak indor na twarzy z wściekłości. Wstał, podniósł paczkę z paluszkami i demonstracyjnie opuścił pomieszczenie, trzaskając drzwiami. A w pokoju ponownie zapanowała martwa cisza.
- Zachowujcie się normalnie jak Lara tu wejdzie – rzekł Maykel, pocierając dłonią czoło. – Ani słówka o Amelii. W ogóle nie poruszajmy tego tematu do momentu aż Lara sama zacznie.
Do salonu weszła obgadywana osoba. Blada, z podkrążonymi oczami, ponuro usadowiła się na kanapie obok Rouglasa.
Zgodnie z ostrzeżeniem Maykela, nikt nie chciał poruszać tematu Amelii Croft, a ponieważ nie było za bardzo o czym innym rozmawiać, siedzieli nienaturalnie cicho, patrząc wymownie jedni na drugich.
- Ładna pogoda – odezwał się głupio Will,  przerywając ciszę.
- Jutro też chyba taka będzie. – Podjął temat Sven.
- I pojutrze ma być. – Już całkiem głupio dorzucił Rob.
Lara zerwała się z kanapy.
- Nie udawajcie, że nic się nie stało! – wrzasnęła, energicznie odrzucając włosy do tyłu. – Bo się stało! I tego właśnie temu skurwielowi nie odpuszczę! Miarka się w tym momencie przebrała. Przegiął pałkę. Nie podaruję mu tego.
- Obawiam się, że Carter tylko na to czeka – udzielił się pesymistycznie Rouglas. – Podpuszcza cię i prowokuje, abyś zaatakowała.
- A znając jego, to pewnie już ma uknuty jakiś diabelski plan – dodał Rob.
Croft stanęła na środku pokoju, gwałtownie oddychając.
- A więc się w końcu doczeka mojej reakcji – oznajmiła. – Może kiedyś ignorowałam jego zaczepki, ale teraz na pewno nie zamierzam, sprawa jest zbyt poważna. I nie chodzi tu tylko o dzisiaj. Skrzywdził mnie nie raz, więc pora na odwrócenie ról. Pożałuje.
- Pytanie za sto punktów. – W jej stronę przechylił się Sven. – Skąd wiesz, że to na pewno Carter za tym stoi?
- Bo wszystko, co pisało w tej wiadomości do nas od mafii CMC, sprawdziło się. – Odpowiedział za narzeczoną Maykel, wywracając oczami, zniecierpliwiony. – Cornelia ucierpiała, a Amelia została odnaleziona w Surrey nieżywa. A ponieważ Claire i Marc także nie żyją, głównym podejrzanym został Carter. Logiczne. Ale… - Wzrok mężczyzny spoczął na brunetce. – Ale chyba nie byłabyś aż tak nabuzowana, gdybyś uważała śmierć matki za naturalną, Lara. Dobrze wiesz, że ona miała swoje lata i była schorowana. Dręczy cię chyba co innego, prawda?
Zapanowała złowroga cisza. Lara zamrugała kilkakrotnie powiekami, zaskoczona zadanym jej pytaniem.
- Sugerujesz, że Carter ją zabił, tak? – zapytał więc mężczyzna wprost, ponieważ w rzeczy samej Croft nie odpowiedziała na wcześniejsze zapytanie.
- Tak. – Głos kobiety przeciął ciszę niczym ostry miecz. – Dokładnie tak. A jeśli sekcja to potwierdzi, nie ręczę za siebie. Przysięgam.
- Nie sądzicie, że trochę w tej sprawie może mieć do powiedzenia Cornelia? – zasugerował Will. – Ktoś ją zaatakował, postrzelił. Może pamięta kto. Albo jak wyglądał… I ciekawe jest też to, co tej nocy robiła w domu Maykela.
- Może kradła? – W drzwiach pojawiła się nagle głowa Alistera, który najwyraźniej wszystko podsłuchiwał.  Widząc jednak brak reakcji na swoje słowa, obraził się i wyszedł tym razem na poważnie.
- Masz rację – zgodziła się Croft. – Minęło już trochę czasu, Cornelia na pewno się obudziła i może będzie w stanie powiedzieć nam coś więcej.
Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Postanowione zostało, że tylko Lara i Maykel pojadą do szpitala. Mężczyzna przebierał właśnie koszulę, gdy jego dziewczyna jak z procy wyleciała z łazienki w samym staniku i z rozpuszczonymi włosami. W rękach trzymała szczotkę, więc podejrzewał, że była w trakcie czesania, gdy coś jej tę czynność przerwało.
- Coś się stało? – Przestraszył się.
- Nie! – odparła, energicznie kręcąc głową. – Tylko mam pewien pomysł! – Z szybkością światła przemierzyła pokój i klęknęła przy jednej z szuflad. Z mocą zaczęła wyrzucać jej zawartość na podłogę. Czarnowłosy cierpliwie czekał, nie przeszkadzając.
Po niedługiej chwili, brunetka wstała, ściskając w palcach jakąś pogiętą karteczkę.
- Co to? – zainteresował się Maykel, podchodząc bliżej.
- Liścik od Claire – odpowiedziała z błyszczącymi oczyma. – Dostałam go dwa lata temu. Wskazała mi wtedy, gdzie powinnam szukać siedziby Cartera. Widzisz?
Agent FBI zerknął na małą, mocno już zniszczoną karteczkę, na której widniał napis:  Tajlandia. 
- I co z tym? – zapytał.
Lara odrzuciła kosmyk włosów do tyłu i ponownie ujęła w ręce papier.
- Tutaj mam próbkę pisma Claire – wyjaśniła. – A tutaj… - Sięgnęła do kieszeni spodni. – A tutaj jest ostatnia wiadomość do nas, którą też częściowo napisała Claire. Obie kartki zawiozę do grafologa, a on stwierdzi czy napisała to jedna i ta sama osoba czy dwie różne.
Maykel długo stał nic nie mówiąc.
- Dobrze wiesz, że Claire nie żyje – odezwał się łagodnie. – Co w takim razie chcesz sprawdzać? Wiadomo, że musiał to napisać ktoś inny, a tylko podał się za nią.
Kobieta bezradnie opuściła ramiona wzdłuż ciała.
- Obawiam się, że nie masz racji – westchnęła. – Claire mogła przecież zrobić wszystko… dwa lata temu, może celowo upozorowała swoją śmierć… coraz bardziej mam wrażenie, że ona żyje. Dlatego muszę to sprawdzić.
- Nikt ci tego nie broni. – Mężczyzna podszedł do niej blisko i otoczył jej talię ramionami. Ufnie przylgnęła do niego, chowając twarz w jego szyję. – Jeżeli uspokoi cię zapewnienie grafologa, że to dwie całkiem różne osoby napisały oba te listy, to rzeczywiście się co do tego upewnij.  
- No, a co sądzisz o ... – Lara zawahała się i delikatnie uniosła głowę. – Co sądzisz o Amelii? Mam cholerne przeczucie, że Carter ją zabił.
- Ale po co miał by to robić? – Mężczyzna zmarszczył brwi.  
- Nie wiem. – Archeolożka wzruszyła ramionami. – Szukał zaczepki? Nie wiem. Ale nie warto dopatrywać się, dlaczego. To zwyczajny psychopata, nie myśli normalnie. Mógł to zrobić ot tak… dla zwyczajnej zabawy. – Głos kobiety zadrżał, odwróciła wzrok.
Przed oczami Maykela natychmiast pojawiły się obrazy sprzed dwóch lat, których tak bardzo nie chciał już nigdy pamiętać: moment upadającej na ziemię Amelki, oślepiające światło, krzyk Lary, potem jej płacz, kiedy dziewczynka przestała oddychać. Scena z pogrzebu: piękna pogoda, mnóstwo ludzi zebranych wokoło białej trumienki, zimna ręka Lary wpleciona w jego dłoń i te bolesne słowa, wypowiadane przez nią głosem przepełnionym bezsilną rozpaczą:  „dlaczego ona… dlaczego właśnie ona?”.
W jednej chwili chwycił Larę w ramiona i przycisnął swoje wargi do jej ust. Mocno zacisnął powieki, nie chcąc, by tragiczne sceny z ich życia ponownie do niego powróciły.
- Musisz być dzielna – rzekł, przerywając pocałunek. Delikatnie pogłaskał jej gładki policzek, a później odgarnął jej gęste włosy do tyłu. Byłby w stanie pocałować każdy jeden włos na jej głowie, by tylko uczynić ją szczęśliwą. – Tylko ty mi w życiu pozostałaś. Nie pozwolę, aby cokolwiek kiedykolwiek ci się stało. Jeżeli sekcja wykaże, że Carter zabił twoją mamę… pomogę ci zemścić się na nim, jeżeli tego właśnie będziesz chciała.
Opalone ramiona Lary w złocistej barwie miodu zacisnęły się na jego szyi. Odwzajemniła jego wcześniejszy pocałunek z jeszcze większą mocą, powodując, że pokój zaczął wirować, a świat przestał istnieć.
Rozległo się pukanie do drzwi.
- Nie chcę przeszkadzać – odezwał się Sven, zaglądając do środka. – Ale dzwonili ze szpitala, że Cornelia właśnie się obudziła i jest przytomna. Jak macie jechać to jedźcie, nim ponownie zaśnie. A potem się możecie do woli całować.
- Dziękujemy – odezwał się Maykel. – Bardzo miły jesteś.
- Wiem.
Croft uśmiechnęła się lekko, przejeżdżając dłonią po kruczoczarnych włosach Rouglasa.
- Ubiorę się tylko – powiedziała i powróciła do łazienki.
- Co z tymi kartkami? – zawołał do niej mężczyzna, dopinając guziki koszuli.
Kiedy wyszła po niedługiej chwili, była już w pełni ubrana i uczesana.
- Daj mi je – powiedziała. – Oddam je Zipowi, niech on je zawiezie do grafologa, kiedy my będziemy w szpitalu.
CDN

8 komentarzy:

  1. Przeczytane! Jupi ja ej! Fajnie, gładko się czytało. Tylko jedna rzecz: Jak Lara wymieniała tam, że Carter przegiął "pałkę"", chyba lepiej by brzmiało "pałę". Bo takie zdrobnienie zniszczyło ten groźny ton wypowiedzi, tak mi się wydaje. Poza tym nie znalazłam innych błędów, fajnie, że coraz więcej pytań się pojawia, ale... Znowu to "ale": na końcu nie ma tykającej bomby. W sensie, że nie ma tego mocnego zakończenia, które jeszcze bardziej wciąga i sprawia, że człowiek zaczyna się przed monitorem ślinić. :D Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Może lepiej Malina, żebyś się nie śliniła przed monitorem, bo później nie doczyścisz klawiatury! ;)

    Rozdział mnie zaskoczył. Długością mnie zaskoczył. W sumie poprzednie też... Ale ten skończył się za szybko. Mogłaś wcisnąć jeszcze rozmowę z Cornelią. Wtedy, domyślam się, byłby długi, ale akcja wszystko by wynagrodziła. A tak? Kolejny rozdział, w którym gadają, gadają, gadają. No fajnie! Wszyscy wiedzą, jaka jest pogoda, że Alister lubi paluszki i podsłuchuje, wszyscy wiedzą, że Carter jest świernięty i mógł ożywić rodzeństwo (i Lara też powinna to wiedzieć, w końcu w życiu spotkała tyle magii i ożywieńców), więc po cholerę wszyscy to wszystkim wyjaśniają? Więcej telepatii ludzie.

    Brawo dla Lary za genialny pomysł z grafologiem!

    Mam nadzieję, że od następnego rozdziału Lara wkroczy do akcji i nie będzie zapłakana, tylko silna. I zabawna. Tego mi brakuje. Za dużo płaczu, za mało śmiechu. Pati! Gdzie ten humor z poprzedniej części?!

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie, będzie humor, moja kochana Uci, może jeszcze nie teraz, ale zapewniam, że będzie. ;* Ten rozdział pisałam jak w moim życiu nie działo się zbytnio różowo, stąd taka powaga. Ale dzięki, że zwróciłaś uwagę, zacznę się starać od następnego rozdziału. ;) Pozdrawiam!;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dopiero teraz zobaczyłam post na starej stronie! Widzisz wystarczy na cztery miesiące przestac i już człowiek zostaje mile zaskoczony :)

    Jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana. Czytałam pierwszą i drugą część, więc z niecierpliwością czekałam na ciąg dalszy. Zapowiada się bardzo ciekawie. Duchy i nekromancja to coś co lubię. Jak jeszcze dochodzi do tego moja ulubiona para i grupa FBI. Cud, miód i orzeszki.

    Czekam na reszte.
    WENY <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozpływam się... Dziękuję. ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Jednak matka? Tego się nie spodziewałam!
    Matka Lary... może to, co teraz napiszę będzie wydawać się głupie... ale pomyślałam sobie "jak bardzo tak stare zwłoki muszą strasznie cuchnąć?". Wiem, nie powinnam tak myśleć, przecież to matka Lary, powinnam się rozczulić, zasmucić, współczuć jej. A ja zamiast tego się cieszę, bo to jednak stara, martwa matka Lary, a nie ktoś ważniejszy, kogo bardziej by mi brakowało. Nie wiem czy jasno się wyraziłam, chodzi mi o to, że przynajmniej nie straciliśmy kogoś młodego, kto mógłby sobie jeszcze pożyć ( i ciekawszego ) :D

    Aczkolwiek pomysł mnie zabił. Gratuluję wyobraźni ^^ Co z humorem Pati, Uci? Ja! Ja odpowiem! Humor był w paluszkach i gadce o pogodzie, mnie to rozbawiło przynajmniej xD Chociaż faktycznie "pałkę" zmieniłabym na "pałę". Tak... drastyczniej! I pomysł z grafologiem taki żywy! Taki pomysłowy ten pomysł, aż dziw, że roztrzęsiona Lara na to wpadła, a nie spokojny i rozważny Maykel. Ale to dobrze, że na to wpadła, bo to znaczy, że ma się całkiem nieźle, kuruje się ze swojego smutku i być może niedługo poczytamy o Larze agresywnej, zdecydowanej, takiej, jaka była kiedyś :D

    Rozdział fajnie się czytało, ale i tu muszę się zgodzić z resztą - za krótki! I... przepraszam, muszę zapytać... co z Kurtisem? w sensie, stęskniłam się za nim... dawno o nim nie było. Tym bardziej, że nie jest już z Corny :D

    Jakiś taki niepoukładany ten komentarz mi wyszedł, ale... ale się cieszę, że mogłam go napisać i chciałabym mieć więcej okazji do pisania takich komentarzy xD A to znaczy... że musisz jak najwięcej publikować, o.!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooooo taaaaaaaak!!! Będzie zemsta, będzie krwawa zemsta:P Ale wiesz nie obraziłabym się gdyby wiesz co było dalej:DD No na prive popiszemy;) Bardzo mi się podoba rozdzialik:* Czekam, czekam i czekam:) Szybko błagam bo się doczekać nie mogę;) Szkoda tylko Lary bo to jednak było dla niej szokujące...

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż mi łzy poleciały! A myslalam że odnalezienie pod tą podłogą zwłok matki Lary jest absurdem... A jednak! Coraz bardziej szkoda mi Amelii, coraz bardziej nienawidzę Cartera. Tak jak Lara powiedziala- tacy jak on nie muszą mieć pretekstu, mogą zabijać dla zabawy... Najsmutniejsze jest to, że tacy psychole istnieją naprawdę! Tak wogóle nigdy nie lubilam Alistera, ale po tej akcji z paluszkami jeszcze bardziej go nie cierpię, co za palant! Mam nadzieję, że psychicznie Lara jakoś wyrobi, bo matka jest jednym z najsłabszych jej punktów. Akcja się kręci, lecę do następnego!

    OdpowiedzUsuń