"Narysuj bohatera"


Ciągle trwa akcja pt. „Narysuj bohatera”. Aktualny skład załogi: Pati, Nasty, Malina, Ula, Gosia10, Kama, zavi99, olka01555, Pati-Ann. Szukamy chętnych do pomocy. Proszę o kontakt zainteresowanych! Moje gg: 37037887, mail: pati-ann@o2.pl Stworzone dotychczas prace znajdują się w zakładce „Bohaterowie”.







sobota, 9 lutego 2013

Ogłoszenie i dziesiąty rozdział


 „Narysuj bohatera!”

Witajcie, kochani! Zanim przejdziemy do treści głównej, chciałabym podzielić się z Wami dobrymi wieściami. Otóż, dzięki pomocy moich niezawodnych przyjaciółek, rozbudowuje się galeria z bohaterami! Ostatnim razem zamieściłam tam wizerunek Cornelii, wykonany przez Pati i tak naprawdę to ona zapoczątkowała całą tę akcję i dała pomysł temu, by stworzyć nie tylko Cornelię, ale i pozostałych bohaterów! Za nią ruszyłam ja i inni ochotnicy.;) W związku z tym chciałabym serdecznie podziękować osobom, dzięki którym już niedługo w galerii znajdzie się większość bohaterów. Przedstawiam teraz skład naszej załogi rysowniczej:
- Pati,
- Ula,
- Nasty,
- Malina,
- Pati-Ann.
Wszystkim rysowniczkom bardzo mocno dziękuję, kocham Was dziewczyny, jesteście najlepsze! Pozostaje mi zaprosić wszystkich do galerii, gdzie pojawiły się dzisiaj nowe rysunki przedstawiające bohaterów tego opowiadania!  Obrazki są tworzone przez ekipę w zależności od czasu wolnego oraz chęci, zatem będą tu dodawane w różnych odstępach czasowych. Prosimy o wyrozumiałość. ;) W galerii zachęcam do klikania w rysunki, co sprawi, że się powiększą, znacznie lepiej wtedy widać szczegóły;) Mile widziane komentarze!
W związku z tym, chciałabym zaprosić do współpracy także innych chętnych! Rysujemy różnymi technikami, są prace wykonane ołówkiem, w paincie, na tablecie, nie ma żadnych ograniczeń! Po prostu tworzymy techniką, w której czujemy się dobrze! Pozostało nam jeszcze sporo bohaterów do narysowania… może znajdzie się ktoś chętny do pomocy? Każda technika mile widziana! A może ktoś ma w swoim zbiorze jakąś narysowaną postać, którą mógłby się podzielić? Proszę o kontakt zainteresowanych! Moje gg: 37037887, e-mail: pati-ann@o2.pl Materialistom oznajmiam, że jest to praca całkowicie bezinteresowna, a jedyną nagrodą jest moja bezgraniczna wdzięczność oraz publikacja rysunków na tym blogu. ;)
Koniec ogłoszeń!
A rozdział dedykuję wszystkim tym, którzy kochają Amelkę! ;)




Rozdział 10 – „Z takich Studni to sama nazwa mówi, że powinny wyjść dusze”


            Ocknął się w szpitalu, gdzie jasna biel na ścianach z początku raziła go w oczy. Po chwili jego wzrok przyzwyczaił się na tyle, by mężczyzna mógł dostrzec siedzącą na krześle pod oknem szczupłą brunetkę z długim warkoczem, niedbale przerzuconym przez ramię. Drgnęła, słysząc, że się poruszył i natychmiast do niego podeszła. Z jej poważnego, ciemnobrązowego spojrzenia niewiele dało się wyczytać.
- Cześć – odezwała się cicho, wyciągając do niego rękę. Uśmiechnęła się smutno, gdy odsunął się w bok, ignorując jej gest i nie pozwalając się dotykać. Nie odpowiedział na powitanie tylko ostrożnie usiadł na łóżku.
- To ona, prawda? – Przeszedł od razu do rzeczy, wbijając przeszywający wzrok w kobietę. Gdy się denerwował, jego niebieskie oczy zawsze stawały się ciemniejsze. – Widziałaś ją?
Croft zamrugała parokrotnie, biorąc głęboki wdech.
- Tak – odpowiedziała spokojnie po chwili. Obejrzała się za siebie, czy przypadkiem nikt nie wchodził do pokoju albo nie podsłuchiwał ich rozmowy. – Tak – powtórzyła. – To nasza Amelka. Tylko… zaszły w niej pewne zmiany.
Mężczyzna uniósł brwi pytająco, ale Croft wzruszyła ramionami.
- To teraz nieistotne – odparła. - Zresztą, sam się przekonasz  – dodała, uśmiechając się delikatnie, z czego Rouglas wywnioskował, że owe zmiany, o których mówiła Lara, są pozytywne.
Zamknął oczy i przyłożył obie dłonie do pulsujących skroni. Nie mógł zebrać myśli. Tego było za dużo. Zbyt dużo wrażeń jak na kilka dni. Ponownie popatrzył na Larę. Z pewną ulgą zdał sobie sprawę, że kobieta jest skupiona, spokojna i gotowa do działania. Niczym już nie przypominała tej Lary, która jeszcze parę godzin temu latała roztrzęsiona i nabuzowana po całym Croft Manor, wygrażając całemu światu. Ona umiała doskonale panować nad swoimi emocjami, miała tę sztuczkę opracowaną na perfekt.  Potrzebny jej był tylko czas.
- Idziemy stąd – zadecydował, wstając. Razem z kobietą wyszli na korytarz, nie odzywając się do nikogo, mijając bez słowa wyjaśnień lekarzy i pielęgniarki. Zresztą oni nie mieli zamiaru ich zatrzymywać – i tak niczego nie rozumieli. Krążyła wśród nich plotka, że widziano córkę tego czarnowłosego agenta FBI, która rzekomo od trzech lat nie żyła. Więc co ten mężczyzna robił z dzieckiem przez ten czas? A ta ładna, ciemnooka archeolożka może mu pomagała ukrywać dziewczynkę? Co jej robili, trzymali o chlebie i wodzie w piwnicy przez trzy lata? Ludzie w tych czasach byli zdolni do wszystkiego! Ale para wychodząca ze szpitala zdawała się ignorować wszystkie nieprzechylne spojrzenia.
- Gdzie ona teraz jest? – zapytał Maykel, kiedy znaleźli się na dworze. Wiał dosyć porywisty wiatr i rozpadał się deszcz, zupełnie jakby pogoda podzielała sobą ich nastrój.
- W Croft Manor – odrzekła tylko Lara, nie przejmując się deszczem i śmiało wychodząc prosto na chodnik. Bez słowa ruszyli do samochodu, a potem do rezydencji, gdzie zaistniała sytuacja przerastała wszystkich.
- Co to ma być?!! – darła ryja rozhisteryzowana Cornelia. Gdy zobaczyła wchodzących, przyskoczyła do nich z wypisanymi pretensjami na swojej wykrzywionej, zapłakanej buzi. – W co wy pogrywacie?!! Trzy lata temu byłam na jej pogrzebie, a teraz bryka sobie jakby nigdy nic w pokoju na górze!!! Cała i zdrowa!!!
- Sodoma i Gomora, cholera mać!!! – wrzeszczał Alister nie tyle z emocji, co z chęci podgrzania i tak już napiętej atmosfery.
- Wszystko się można po tym fałszerzu spodziewać! – podjudzał też wszystkich  Kurtis, wskazując palcem  Maykela. – Nawciskał nam kitów o śmierci córki, zrobił z nas debilów i tyle! Dziwię się tylko, że Lara, mądra, inteligentna kobieta daje się tak jawnie okłamywać!
Ale fałszerz i mądra, inteligentna kobieta podobnie jak w szpitalu, nie dali się sprowokować. Ignorując wszystko i wszystkich, udali się w kierunku schodów, mijając po drodze wrzeszczących domowników. Piętro i schody były zaciemnione, światło paliło się tylko w holu, gdzie obecnie przesiadywali mieszkańcy Croft Manoru i się buntowali.
Jeszcze nigdy droga na górę nie wydawała się Maykelowi tak długa, zdawała się być wiecznością. Idąc obok Lary i widząc jej poważną, skupioną twarz, poczuł się jakby go ktoś zahipnotyzował. Piękne balustrady schodów i długie korytarze kojarzyły mu się w tej chwili z jakimś bajkowym pałacem. Tylko, że sytuacja, w której się znaleźli wcale nie była bajkowa, a wręcz makabryczna, rodem z horroru. Pożegnał córkę na zawsze trzy lata wstecz, a dzisiaj, tego wieczoru, miał oglądać ją powtórnie żywą. Zresztą doskonale znał historię jej odejścia. To on, nikt inny, pozbawił ją życia, ratując tym samym od klątwy Larę. Co, jeśli dziecko będzie o tym pamiętało? Jak będą mogli mieszkać razem ponownie, kiedy dziewczynka będzie świadoma tego, że jej własny ojciec pozwolił jej umrzeć? I czy on będzie w stanie spojrzeć córce w oczy po tym, co zrobił? Nigdy nie żałował swojego wyboru, chociaż po dzisiejszej kłótni z Larą mógł ten wybór kwestionować, ale dotychczas nigdy nie żałował swojej decyzji. Teraz jednak poczuje się winny i to na pewno, jeżeli dziewczynka będzie pamiętała to, co przydarzyło się trzy lata temu za jego pośrednictwem. Dlatego nie wyobrażał sobie tego spotkania, zadrżał, gdy Lara przystanęła przed pokojem, z którego przebijało się światło. Kobieta cichutko otworzyła drzwi i stanęła w progu, chcąc, by wszedł tam pierwszy. Zawahał się, serce waliło mu niczym młot. Głębokie spojrzenie Lary dodało mu otuchy. Z pewnym wahaniem i niepokojem przekroczył próg pokoju.
Dziecko spało, co pozwoliło mężczyźnie ochłonąć i lekko się odstresować. Nigdy nie przypuszczał, że będzie się kiedykolwiek bał własnej córeczki. Ale sytuacja nie była codzienna, a Amelka nie żyła przecież od tak dawna. Podszedł bliżej, gdzie na eleganckiej sofie, z rączką pod głową leżała prześliczna czarnowłosa dziewczynka. Maykel przyklęknął cichutko przy łóżku.
Te same rysy twarzy, te usta, nosek, pofalowane włosy i delikatny rumieniec na policzkach. Maykel wyciągnął drżącą rękę i ostrożnie przyłożył ją do zaróżowionej twarzyczki śpiącego dziecka, jakby się bał, że zrobi jej krzywdę. Lara bezszelestnie niczym kot przeszła przez pokój i stanęła obok niego.
- Co z tym zrobimy? – zapytał cicho mężczyzna łamiącym się głosem, wbijając w kobietę błagalne, zrozpaczone spojrzenie.
Lara nie wiedziała. Ale nie podobała jej się użyta przez Maykela bezosobowa forma w stosunku do dziewczynki. Czyżby Rouglas wątpił, że to była jego córka? Przecież nie ulegało wątpliwości, że śpiące na kanapie dziecko było Amelią Rouglas.
- Wypełniliśmy tę cholerną klątwę… - rzekł Maykel, wstając i zaczynając okrążać pokój. – Poświęciliśmy ją… i tak powinno zostać… ona… nie powinna z powrotem tutaj być… nie powinno się naruszać spokoju zmarłym… Kto teraz wie, co się stanie z jej duszą, jeżeli Carter na siłę sprowadził ją ze świata zmarłych? Jeżeli naruszył jej wieczny spokój? Co się stanie, jeżeli jej dusza zostanie przez tego potwora potępiona?
Croft nic nie mówiła. Na żadne z tych pytań nie znała odpowiedzi, a dręczyły ją tak samo jak Maykela. Ostrożnie przyłożyła dłoń do policzka dziewczynki, jak zrobił to przed chwilą mężczyzna. A Rouglas kontynuował:
- Nie wiadomo jak ona będzie się zachowywała w naszym świecie. Przez trzy lata jej oczy widziały rzeczy, o których nam śmiertelnikom nawet się nie śniło. A co, jeżeli będzie nienormalna? Nie wiadomo przecież co dzieje się z ludzkim umysłem po takich przejściach! Może zacznie wygadywać bzdury, widzieć upiory, rozmawiać sama ze sobą?!!
- Uspokój się – poprosiła cicho Lara. – Nie myśl o najgorszym. Teraz my dwoje musimy jak najszybciej…
- Słucham? – przerwał Maykel i zaśmiał się ironicznie. – Musimy? My? Chyba ci się coś pomyliło, Lara! My już nic razem nie musimy. My już nie istniejemy.
Przez zamieszanie z Amelką, Lara prawie zapomniała o ich kłótni i o tym, że chyba najprawdopodobniej Rouglas z nią zerwał. Zacisnęła wargi. Przecież wiedziała, że była niewinna. Przynajmniej teoretycznie. To Carter ją wtedy zaatakował i zmusił do zajścia pod tym cholernym prysznicem… To ona była tutaj ofiarą! Ale… w ostateczności dała się ponieść emocjom. Nie chciała tego, a jednak mu wtedy uległa. Nie było sensu wypierania się przed Maykelem, bo przecież na własne oczy widział te cholerne nagranie! Lara pamiętała, że rozbiła wtedy kamerę filmującą wszystko, ale najwyraźniej ten dupek Carter jakoś sobie poradził i odzyskał film. Znając życie, zapewne nagrał dla Rouglasa ten moment, w którym już się nie broniła, a nie ten z początku, gdy usiłowała mu się wyrwać. Wiedziała, że była na przegranej pozycji. Spojrzała na śpiące dziecko. Może dzięki Amelce razem z Maykelem zbliżą się do siebie na nowo? Kochała go. A on musiał kochać ją, nie brała innej opcji pod uwagę.
W tym momencie ujrzała lekko przestraszone oczy Rouglasa i jego zakłopotaną minę. Sytuacji, w których ten facet bywał zakłopotany nie było dużo, więc Lara natychmiast przeniosła swoje oczy w ten sam punkt.
Amelka obudziła się i siedziała teraz na łóżku z szeroko otwartymi oczami. Wydawała się tak samo zaskoczona na ich widok, jak oni na jej. Lara wiedziała, że Maykela sparaliżowały otwarte, orzechowo-brązowe oczka malutkiej. To musiał być szok. Przez trzy lata ich nie widział i nie spodziewał się, że znów ujrzy. Kobieta nie była świadoma, ile dokładnie upłynęło czasu, kiedy mierzyli się wzrokiem wszyscy troje, ale zdała sobie w końcu sprawę, że jakby nie było, ale dziewczynka siedząca przed nimi wciąż była tylko małym, zagubionym i wystraszonym dzieckiem.
- Cześć – odezwała się więc, lekko drżącym głosem. Amelka przeniosła na nią swoje wielkie, nienaturalnie poważne oczy, które i ją trochę zakłopotały. Czy to dziecko pamięta, co zrobili jej trzy lata temu? Co widziała po swojej śmierci, gdzie była, co robiła? Lara zakaszlała na siłę, chcąc wydawać się naturalna i pozbyć się krępującej ciszy. Rouglasa najwyraźniej zamurowało i stał bez ruchu na środku pokoju. Nie mogła liczyć na jego pomoc. Przechyliła się i uścisnęła chłodną rączkę dziecka. – Jesteś głodna, kochanie? – Ostatni wyraz z trudem przeszedł jej przez gardło. Czuła się głupio i nieswojo, jakby gadała z duchem.
A potem sytuacja raptownie uległa zmianie. Amelka jeszcze przez chwilę pomrugała swoimi wielkimi oczami, następnie żywo wyskoczyła z łóżka, odrzucając od siebie kołdrę.
- Tak! – zawołała wesoło, biorąc kobietę za rękę. Jej policzki pokryły się żywszym rumieńcem, a na usta wtoczył się dawny, przeuroczy uśmiech.
- Boże święty… - Croft usłyszała za sobą niedowierzający głos Maykela, nim wyszła z małą z pokoju. Tak, to było coś niesamowitego.
Na ich widok, na dole zaległa martwa cisza. Cała ekipa FBI łącznie z Kurtisem, Zipem, Alisterem i Winstonem patrzyli z przerażeniem na ten dziwny widok, jakim była ona, schodząca z Amelką po schodach. W milczeniu ominęły wszystkich, kierując się do kuchni. Ale nikt nie chciał stracić z oczu tego niesamowitego zjawiska, jakim była żyjąca córka Maykela, dlatego wszyscy ruszyli za nimi dwiema do kuchni i stanęli w progu, chłonąc chciwym wzrokiem postać dziewczynki.
- Zawsze lubiłaś… - zaczęła Lara, ale w porę ugryzła się w język. Nie wiedziała jak przemawiać do dziewczynki, ale wolała nie przypominać dziecku niczego z tych trzech lat, podczas których jej z nimi nie było. – To znaczy, wiem, że lubisz rogaliki z czekoladą – poprawiła się, wyciągając z szafki rogalik i kładąc go na talerzyk. Uśmiechnęła się przelotnie do dziecka. – Mleko czy herbata? – zapytała.
- Mleko – odpowiedziała Amelka, patrząc z niepokojem na sterczących w progu i patrzących na nią ludzi. Zsunęła się naburmuszona z kuchennego stołka. – A mogę zjeść przed telewizorem?
- Pewnie – odparła Lara, starając się brzmieć naturalnie i beztrosko. Czy dziewczynka widziała, że wszyscy zachowują się sztucznie i obchodzą się z nią, jakby była jakimś zombie? Najwyraźniej tak, bo wzięła swój talerzyk z rogalem i szklankę z mlekiem i poszła nadąsana do salonu przed telewizor.
- Zachowujcie się normalnie do jasnej cholery! – parsknęła Croft w kierunku ludzi blokujących drzwi. Skoro jednak dziewczynka wróciła, to trzeba ją zwyczajnie traktować, a nie gapić się na nią z rozdziawioną gębą!
            Z telewizora dały się słyszeć po chwili wesołe śpiewy Barbie-piosenkarki, a Amelka wczuwając się w bajkę, wstała i zaczęła tańczyć w rytm melodii. Wtedy nadszedł Maykel i całe towarzystwo zaczęło patrzeć na tańczącą dziewczynkę, pomijając uwagę Lary, by się na nią nie gapili.
            Dopiero teraz Rouglas zauważył zmiany, o których wspominała mu w szpitalu Lara. Po pierwsze, dziewczynka wyglądała na starszą od tej, którą zapamiętali. Obecnie wyglądała na lat siedem. Po drugie, była dużo wyższa i o wiele szczuplejsza.  Przypomniał sobie czteroletnią dziewczynkę, bo Amelka miała właśnie tyle lat kiedy umarła. Była niziutka i pulchna, razem z Larą dla żartów nazywali ją „kluseczką”, ale w duchu obydwoje zastanawiali się, czy dziewczynka będzie grubiutka na przyszłość. Pamiętał, jak smucili się z powodu, że nigdy już się tego nie dowiedzą. Maykel uśmiechnął się sam do siebie na to wspomnienie. Jakie błahe problemy mieli wtedy z Larą! Teraz los dał mu drugą szansę. Miał okazję przekonać się o tym na własne oczy. Tańcząca dziewczynka była wyższa, to od razu dało się zauważyć. Niegdyś okrągła buzia, a teraz szczuplejsza, przez co brązowe oczka wydawały się jeszcze większe. Kruczoczarne włoski sięgające pasa, niegdyś pięknie się kręcące, teraz były raczej falowane. Natomiast z pulchnej kluseczki ciało dziewczynki przemieniło się w postać smukłą i bardziej proporcjonalną. Wąskie biodra i długie nóżki rokowały, że Amelka w przyszłości nie będzie grubaskiem, ale wyrośnie na szczupłą, wysoką i śliczną panienkę.
            Od tego dnia minął tydzień. Teoria Lary, że dziewczynka ponownie zbliży ją i Maykela do siebie, niestety była błędna. Maykel unikał kobiety ile tylko się dało, ignorował ją, nie dopuszczał do sytuacji, w której byliby sami, wycofywał się z rozmowy. Odpowiadał jej automatycznie „tak”, „nie”, „nie wiem”.  To jednak było tragedią tylko dla Lary, która boleśnie odczuwała jego stratę. Prawdziwą tragedią był jednak sam fakt istnienia Amelki. Nie mogli przecież wypuścić jej z domu i pozwolić pokazywać się ludziom. Kto jak kto, ale wszyscy ludzie z Surrey i okolic wyśmienicie pamiętali córkę sławnego agenta FBI i większość z nich była na jej pogrzebie. Jak zareagowaliby na widok żyjącej dziewczynki? Pewnie nie jeden dostałby ataku serca! A nie jeden obwiniłby ich, że ukrywali dziecko przez trzy lata. Oczywiście, tego Amelce powiedzieć nie mogli.
- Chcę wyjść na dwór! – płakała, a domownikom krajało się serce. – Słońce świeci!
Było to niemożliwe. Wymyślali jej różne zajęcia, kupowali najdroższe zabawki, ubrania, ale to nie mogło zastąpić dziecku zabawy na świeżym powietrzu. Doszło do tego, że Amelka potajemnie wyszła oknem na zewnątrz, bawiła się z psem na ogrodzie i widziała ją wścibska sąsiadka, która nie dostała wprawdzie zawału, ale natychmiast wykonała telefon do odpowiednich służb z pretensją, że po posesji Coftów biega żywy trup. Lara z Maykelem musieli długo spowiadać się sąsiadce i miejscowej policji, że żadnego dziecka tu nie ma, a sąsiadce musiało się najwyraźniej przewidzieć. Po tej aferze nastąpiła pierwsza rozmowa w cztery oczy Rouglasa i Croft od momentu kłótni.
- Tak dłużej być nie może – zaczął Maykel, siadając na sofie, naprzeciwko Lary. Podparł dłonią czoło i poważnie na nią popatrzył. – Nie możemy trzymać jej na siłę w domu, ona potrzebuje powietrza, jest mała, chce grać w piłkę, bawić się w piaskownicy, chodzić na spacery…
- Wiem, ona nie jest niczemu winna – zgodziła się Lara, upijając łyka kawy. – Najważniejsze jest to, że niczego z tych trzech lat nie pamięta. Jest normalnym dzieckiem, zachowuje się, jakby nigdy od nas nie odchodziła.
- Dlatego musimy zapewnić jej wszystko, czego potrzebuje dziecko w jej wieku. Musi być normalnie traktowana i przede wszystkim musi chodzić do szkoły. Tutaj jak sama widzisz jest to niemożliwe.
I wtedy kobieta zrozumiała, do czego mężczyzna zmierzał. Zbladła na twarzy i odłożyła filiżankę na stół.
- Nie zrobisz tego – powiedziała, patrząc mu głęboko w oczy. – Nie możesz odejść ode mnie w takiej chwili.
Rouglas odwrócił od niej wzrok i wbił go w drzwi. Na korytarzu Cornelia ze Svenem bawili się z malutką w chowanego, aby odwrócić jej uwagę od pójścia na dwór, a ich głośne śmiechy odbijały się echem po całym domu.
- Dobrze wiesz, że między nami wszystko jest skończone i wspólne mieszkanie ze sobą też nie jest już możliwe – wyjaśnił oschle po chwili. Ponownie przeniósł na nią swoje błękitne oczy.  – Muszę się wyprowadzić z Amelką. Nie ma innego wyjścia. To tylko dla jej dobra, powinnaś to rozumieć i chcieć, by żyła normalnie.
- Chcę – odparła Lara, ale pokręciła głową, aż kilka brązowych kosmyków opadło jej na twarz. - Ale chcę jednocześnie by była tutaj ze mną. Może to cię nie obchodzi, ale ona też jest dla mnie bardzo ważna. Dopiero co się pojawiła, a ty już chcesz mi ją odebrać.
- Nie dramatyzuj. - Maykel nalał sobie kawy i skrzywił się. – Cicho! – rozkazał nagle Larze i szybko podszedł do drzwi. Przed chwilą rozległ się na korytarzu trzask zbitego naczynia, a teraz wydzierał się Alister:
- I co zmalowałaś, bachorze?!
- Nie mów tak do mnie! – Płaczliwy protest Amelki. – Zbiłam niechcąco wazon, bo biegłam!
- Po chuj biegasz w takim razie po mieszkaniu?! Zaraz cię stłukę, ty nieznośny dzieciaku!
- Wyrażaj się przy dziecku, skończony kretynie! – Krzyk Svena. – Chcesz zarobić w ryja?! Przeszkadza ci, że się bawi?!
- A przeszkadza! Wypierdalać z mojego domu!
- Z twojego domu?! Ha, ha, ha nie rozśmieszaj mnie, błaźnie! Chyba w snach to jest twój dom, paniczyku za dychę! Prędzej ty stąd wypierdolisz!
- Ehe, chyba ty!
- Nie, ty!
- Ty!
Następnie rozległy się odgłosy bitwy, najwyraźniej Sven z Alisterem zamierzali zakończyć awanturę bójką.
Maykel obejrzał się do Lary i westchnął:
 – Sama widzisz, że obecność dziecka nie wszystkim się tu podoba…
- Alister jest idiotą, no do cholery nie szukaj na siłę pretekstu by się stąd wynieść! – krzyknęła Lara, wstając.
- Między tobą, a Amelką nic się nie zmieni – rzekł Rouglas łagodniej, widząc, że  Croft się wkurzyła. - Będziesz mogła przecież odwiedzać ją kiedy tylko zechcesz. Nie martw się tym, nie zabraniam jej przecież kontaktu z tobą.
Croft poczuła, że została jej ostatnia deska ratunku i musi ją teraz wykorzystać.
- Potrzebuję cię – wyznała w końcu. Nie tak miało do cholery być!!! Przeklęty Carter, zapłaci jej za wszystkie krzywdy!!! – Wiesz, że muszę zająć się sprawą mafii i mojej matki, myślałam, że mi w tym pomożesz!
- Tego też się nie musisz obawiać – uspokoił ją Rouglas. – Pomogę ci we wszystkim, możesz pod tym względem na mnie liczyć. Ale… już teraz muszę załatwić wszystkie formalności. Trochę to minie nim uporządkuję swoje sprawy.
Croft poddała się. Wiedziała, że Maykel i tak zrobi to, co uważał za słuszne.
- Dokąd zamierzasz z nią wyjechać? – Odważyła się zapytać, chociaż bała się odpowiedzi. Czuła się, jakby odpowiedź Maykela przeważała o całym jej życiu.
- Do Santa Fe – odpowiedział mężczyzna, podnosząc ze stolika kawę i upijając jej łyk. – Tam oferują nam bardzo dobre warunki pracy, choćby od zaraz.
Lara długo milczała, wbijając oczy w swoje kolana.
- Santa Fe? – powtórzyła z goryczą, unosząc na niego wzrok. Potem zaśmiała się gorzko. – A więc w ten sposób zamierzasz to zakończyć? Oddalając się ode mnie o co najmniej 14 godzin lotu samolotem?
- Amelce będzie tam dobrze – zapewnił ją mężczyzna. – Będę mógł zapisać ją tam do szkoły…
Kobieta machnęła ręką i skierowała się do wyjścia.
- Amelka jest tu tylko przykrywką – wyrzuciła z siebie na ostatku. – To ty tego chcesz. Chcesz stąd wyjechać i nie zwalaj wszystkiego na nią.
- Daję ci tydzień – wycedził Rouglas, zanim wyszła. – Po tygodniu stąd wyjedziemy.
Archeolożka trzasnęła drzwiami wychodząc. Tak podle nie czuła się już dawno. Wszystko zaczęło się powoli rozsypywać w jej życiu. Z morderczą miną skierowała się do biblioteki. Po drodze minęła Amelkę, która z taką samą wściekłą miną przeparadowała przez korytarz w kostiumie kąpielowym i wielkim, pompowanym rekinem pod pachą.
            W bibliotece odetchnęła. Zamierzała przejrzeć każdą księgę, aż dowie się, w jaki sposób ten przeklęty Carter ożywił tych wszystkich ludzi. Aby z nim walczyć, musiała najpierw dogłębnie poznać swojego wroga, by móc z nim wygrać. Zerknęła na pokaźne zbiory wielkich ksiąg i z mocą przysunęła do siebie jedną z nich.
- Zdechnę tu, a przeczytam je wszystkie – postanowiła na głos.
Niestety nie zdążyła w rzeczy samej przeczytać ani jednej z nich, bo rozległy się kroki i za jej plecami stanęli Will z Robem.
- Czego tu chcecie? – warknęła niemiło, bo nie miała nastroju do bycia przyjemną.
Will spojrzał na kolegę i na siłę popchnął go za szmaty w kierunku kobiety.
- Rob chciałby ci coś powiedzieć – oznajmił, patrząc zabójczym wzrokiem na mężczyznę.
- Will też by miał co nieco do powiedzenia! – odparował Rob.
- To mówcie, byle szybko – powiedziała Lara, zamykając księgę i patrząc na mężczyzn. – O co wam chodzi?
- Wydaje nam się, że możemy pomóc ci w tej sprawie z Carterem. Tylko… - Rob ściszył głos. – Nie mów Maykelowi, bo będzie zły.
- Okey – przytaknęła Croft, wygodnie opierając się na krzesełku.
- Szukasz tutaj pewnie czegoś o zmartwychwstaniach, ożywieniach itp., co?
- No, nietrudno się domyślić.
- W takim razie nie trudź się. Ja – Tutaj Rob zrobił bardzo dumną minę. – Ja przeczytałem tu co trzeba. Wziąłem się za to trzy lata temu… kiedy umarła Lilly.
- W zasadzie to dużo osób wtedy umarło, ale jemu zależało najbardziej na Lilly – sprostował Will.
- Rozumiem. - Pokiwała głową brunetka, coraz bardziej zainteresowana. – I?
- Nie mogłem pogodzić się z jej śmiercią… bardzo mi jej brakowało. Postanowiłem zrobić coś, by… by móc wrócić jej życie.
- Rob! – Lara wytrzeszczyła na niego oczy.
- Dlatego sama rozumiesz, nie możesz powiedzieć Maykelowi… - Mężczyzna przełknął ślinę w przestrachu. – Zabiłby mnie gdyby wiedział, że chcę wskrzesić jego siostrę…
- Chcę wskrzesić? – powtórzyła kobieta, marszcząc brwi. – Czyli jeszcze ci ten debilny pomysł nie wywietrzał z głowy?
Rob zrobił głupią minę, a gadkę podjął Will:
- On dowiedział się od jakiegoś nawiedzonego kumpla, że na Ziemi są tak zwane Studnie Dusz… każdy kto umiera, dostaje swoją Studnię…
- Kiedy otworzy się taką Studnię, wtedy dusza zmarłego wychodzi z powrotem na Ziemię!
Lara popatrzyła na przejęte twarze mężczyzn i wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.
- No wow i wy wierzycie w te bzdury? – Wyśmiała ich. – Opowieść o Studniach Dusz znam od dziecka. W życiu nie słyszałam większej bujdy. To dobra bajeczka na dobranoc, o, Amelce powiedźcie, dziecko może uwierzy.
- Myślisz, że to nieprawda? – Posmutniał Rob.
- A weź pomyśl logicznie, Rob. – Kobieta wstała. – Gdzie byłyby te Studnie zlokalizowane, co? Skoro każdy człowiek ma swoją, to raczej musiałoby być ich mnóstwo? A jakoś żadnej studzienki nie widać! – Archeolożka rozglądnęła się teatralnie na boki.
- Nie wiem, Lara, ale chyba nie masz racji – wzruszył ramionami Will. – Studnie Dusz mogą być tylko jakąś przenośnią, wcale nie muszą wyglądać jak studnie i być widoczne gołym okiem.
- Niewidzialne studnie? Coraz lepiej! – Croft zaśmiała się nerwowo i odgarnęła włosy do     tyłu. – Dobrze, Rob, czy ten nawiedzony kumpel powiedział ci jak otworzyć taką Studnię? – zagadnęła.
- Tak – ożywił się mężczyzna. – Trzeba znaleźć klucz.
- No popatrz, nie domyśliłabym się! - wyszydziła Lara, a potem uniosła na nich rozbawione spojrzenie. – Jak otworzyć kluczem niewidzialną studnię? A może klucz też jest niewidzialny?
- Śmiej się, śmiej – prychnął Will. – Ja akurat w to wierzę. I powiem ci więcej: sądzę, że Carter odnalazł klucze do Studni Dusz Claire, Marca, twojej matki oraz Amelki, otworzył te Studnie i w ten sposób sprowadził ich z powrotem.
Larze zrzedła wesoła mina.
- Z takich Studni to sama nazwa mówi, że powinny wyjść dusze – odrzekła, wciąż obstając w swojej teorii, że to bzdury. – A Amelka jest żywa, śmiertelna, bije jej serce.
- No tego to nie wiem – przyznał Will.
- I nie mamy dowodu na to, że Carter właśnie w ten sposób to zrobił. – Dalej wątpiła kobieta.
Rob popatrzył na Willa i westchnął.
- Tak na dobrą sprawę, to i dowód się znajdzie… - zaczął, a widząc prawdziwie zainteresowaną minę Croft, kontynuował: - Ten mój nawiedzony kumpel… podał mi adres drugiego nawiedzonego kumpla… i ja tam z Willem poszedłem. On miał dać mi klucz do Studni Dusz Lilly…
- I dał? – Lara pochyliła się do przodu.
Rob wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko.
- Dał…
Zapadło długie milczenie. Lara przygryzła wargi.
- I to ten dowód, że Carter w ten sposób „ożywił” tych ludzi?
- Nie. Dowodem może być księga. Każdy, kto odwiedza Alcazara… to znaczy tego drugiego nawiedzonego kumpla – wyjaśnił mężczyzna, widząc zdziwioną minę kobiety. – Musi wpisać się do jego księgi gości. I tam…
- I tam właśnie byli wpisani Carter, Claire, Marc, twoja matka i Amelka – dokończył Will, stukając paznokciem w blat stołu. – Oznacza to, że i oni byli u Alcazara. Nie wiadomo po co, ale myślę, że Carter był tam po to, by dostać klucz do Studni Dusz… a kiedy pożądane dusze wyszły to i one się podpisały.
Croft westchnęła ciężko.
- Nie brzmi to aż tak głupio… - przyznała, rumieniąc się. Od samego początku wierzyła w Studnie Dusz, ale nie mogła znieść myśli, że to przyjaciele wpadli na ten pomysł pierwsi, a nie ona! Wolała wyśmiać ich, niż przyznać do winy, że sama na to nie wpadła. Ale czas gonił do przodu i nie było czasu na udawanie czegokolwiek. – Jeżeli mam zabić Cartera… muszę najpierw zamknąć Studnie Dusz Claire i Marca, aby mu nie pomagali. Sam, nie będzie już taki cwany – rzekła, wzdychając. A potem wyciągnęła dłoń w stronę pudełeczka leżącego na stole. – Daj mi ten klucz, Rob. Sprawdzę jego wiarygodność.
- Naprawdę? – Twarz mężczyzny pojaśniała. On sam nie miał szans na odnalezienie Studni Lilly, ale archeolog mogła przecież dużo więcej! – Ty na pewno szybko odnajdziesz właściwą Studnię! – powiedział z przekonaniem, ufnie podając jej pudełeczko.
Lara uśmiechnęła się, nie kryjąc zadowolenia. Miło być docenionym.
- Dzięki – uśmiechnęła się do mężczyzny i opuściła bibliotekę z pudełeczkiem w ręce.
Zamierzała pójść do siebie i przemyśleć wszystko, gdy uwagę jej zwróciła woda cieknąca ciurkiem po schodach. W sekundzie wparowała do łazienki. Ponieważ w rzeczy samej zabraniano Amelce kąpać się w głębokim basenie, dziewczynka smętnie dryfowała na pompowanym rekinie w wannie pełnej wody. Woda przelewała się utrudniając unoszenie się na niej, więc dziewczynka pozostawiła odkręcony kran. Stąd zalana podłoga i woda kapiąca po schodach.
I wtedy Lara wpadła na pewien pomysł.
- Amelko, jesteś genialna! – krzyknęła, podbiegając i całując dziewczynkę w zasmuconą twarzyczkę. – No, wyjdź już z tej wanny, to nieodpowiednie miejsce dla takiej wielkiej ryby! – Wyciągnęła dziewczynkę, a potem rybę. Odgarnęła małej mokre włosy z czoła i oznajmiła wesoło: - Pojedziemy teraz na wycieczkę do Tajlandii! Tam są piękne plaże i wielka woda, w której można sobie popływać!
Oczy dziecka błysnęły szczęściem.
- Naprawdę?! – wrzasnęła. – Zabierzesz mnie do Tajlandii?! Kiedy?!
- Dzisiaj, zaraz! – Lara owinęła ją wielkim ręcznikiem. – Leć się spakować!
Czarnowłosa z piskiem radości wybiegła z łazienki. Croft westchnęła, smutniejąc. Musiała spotkać się i pogadać z Elandą*. Zabierze ze sobą Amelkę, aby przeżyć tylko we dwie ten jedyny tydzień, który Maykel dał im dla siebie. Nie chciała myśleć, co będzie potem.
CDN

* Zapraszam do zakładki „Bohaterowie”. Więcej o Elandzie przeczytacie w „Lawendowym Czarze”, rozdział 21-23.











10 komentarzy:

  1. Aaaa! Wkurzę się! Usunęło mi komentarz! Nie mam sił go na nowo teraz pisać, więc uzupełnię to jutro. :) Wybacz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo! Czyżby znowu Lara nawiewała do Tajlandii? Ah, przypominają się cudowne chwile z Lawendowego Czaru. Mam nadzieję, że przyszłe tajlandzkie rozdziały będę równie klimatyczne!
    Jeżeli mam być szczera, to rozwaliły mnie dwie rzeczy- jedna pozytywnie, druga negatywnie.
    Pozytywnie: kłótnia Svena i Alistera! Nie powiem, Alister dodał gazu do ognia, był przezabawny, śmiałam się jak głupia. Z trudem to piszę, ale chyba zacznę go lubić, jak takich akcji będzie więcej :).
    Natomiast negatywnie rozwaliła mnie postawa Rouglasa. Przecież wlasnie teraz on potrzebuje Lary jak nigdy, a odwraca się od niej! Czy on jest na serio taki głupi i nie wie, że Lara nie zdradziłaby go ze swoim największym wrogiem. Idiots,idiots everywhere. Ja mam nadzieję, że on nigdzie nie zwieje z Amelką, bo mam przeczucie, że święci się coś i to coś złego!
    Z niewymowną niecierpliwościa czekam na następny rozdzial, bo ten wprost pochłonęłam (taki zaje*isty!).

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział! Robi się ciekawię , hmmm Tajlandia. No i ciekawa jest jak potoczą się losy Lary i Rouglasa , z niecierpliwością czekam na następny rozdział! / Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. upss , literówka
    ciekawie* :)/ Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się w pełni zgadzam z Pati. Co prawda nie spadłam z krzesła przy kłótni Svena i Alistera, ale było blisko ;). A jeżeli nawet Maykel zwieje z Amelką, to jego strata. Bez Lary nic mu się nie uda zrobić, a już na pewno nie przekona się do Amelki. A swoją drogą, to podobna do mamusi :D.

    Rozdział wcale nie przynudzał. Szybko go przeczytałam, a końcówka interesująca. Zobaczymy, czy następna wyprawa Lary do Tajlandii też będzie taka niesamowita. Nieźle się zapowiada. :) Tylko zastanawiam się, czy pozwolą Amelce zostać. Tzn. czy ten cały Alcazar pozwoli Amelce zostać, kiedy Lara już zamknie studnie Amelii, Marca i Claire i wpakuje do grobu Cartera. Co do tego mam złe przeczucia. Ale zobaczymy :)

    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. Uci

    OdpowiedzUsuń
  6. Albo nikt nie ma odwagi mi powiedzieć, że rozdział na serio przynudza albo rzeczywiście wam się podobał. ;) Nie wiem, która z tych opcji jest prawdziwa, szczerze to wierzę w tę drugą, bo takie miłe komentarze tu zamieściłyście.;* A z drugiej strony to aż dziwne, bo osobiście uważałam rozdział za słabiutki i to bardzo. Także dzięki wielkie, trzymajcie się!;*

    Aha, Uci, Amelka rzeczywiście podobna do mamusi, też to zauważyłam.;) Co ciekawe, rysunki małej i Fay były tworzone w zupełnie innym czasie i w zupełnie innym celu.;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja z opisu wywnioskowałam xD Przedstawiłaś ją zupełnie jak matkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak?xD Ale Ty mnie ostatnio zaginasz ze swoją spostrzegawczością!;) To tak samo jak ostatnio mi napisałaś o Elandzie, że nie było jej w charakterystyce.;) A co do tych dwóch postaci, to opis wyszedł mimowolnie rzecz jasna, ale weź sobie popatrz na rysunki, wydaje mi się, że jakieś podobieństwo miedzy nimi dwiema jest...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja ogólnie zaginam spostrzegawczością xD Ale faktycznie jest podobieństwo. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże.. Zabiłabym Cartera za zniszczenie takiego zaje*istego związku... Maykel też głupi, że nie wysłucha wersji Croft. To dobrze, że Amelka została przywrócona do życia, może uda się jeszcze Larze zrobić coś co uratuje ich związek. Szlag by to Cartera.. Tak wiem głupia jestem bo przeżywam ale to nie moja wina, że akurat tak działa na mnie twoje opowiadanie.:)) Mam nadzieję, że wszystko się skończy dobrze a Alistera zabijesz albo mu chociaż zrobisz jajecznice w gaciach w tym opo, bo mnie wkurza ten człowiek.. Cham i nic więcej. Jak tak można do takiej słodkiej dziewczynki!! I wracając do komentarza Pati :"Natomiast negatywnie rozwaliła mnie postawa Rouglasa. Przecież wlasnie teraz on potrzebuje Lary jak nigdy, a odwraca się od niej! Czy on jest na serio taki głupi i nie wie, że Lara nie zdradziłaby go ze swoim największym wrogiem. Idiots,idiots everywhere. Ja mam nadzieję, że on nigdzie nie zwieje z Amelką, bo mam przeczucie, że święci się coś i to coś złego!" ZGADZAM SIĘ W 100%
    Tajlandia... No i znowu czuję, że to będzie coś pięknego.. Uwielbiam to miejsce i jeszcze znowu wystąpi to w Twoim opowiadaniu. :DD Piękny krajobraz.. Ah Oh!!!:D Nie mogę się doczekać i mam nadzieję, że... Albo nie.. Nie ma tak publicznie.. Jak będę z Tobą na FB albo GG pisać to ci moje przemyślenia powiem. Nie chcę nikomu w ten sposób zniszczyć przyjemności z czytania dalszych rozdziałów.. Powiem tylko tyle bna ten temat : co by się dalej nie działo i tak zostanę do końca :* (dzisiaj nie ma śmiesznego komentarza, bo i rozdział mnie trochę przybił, ale nie chodzi przecież o to aby zawsze było miło:))

    OdpowiedzUsuń